Wojska Wislandii odparły dziś rano desant z morza wrażych sił agresora. Wróg bezskutecznie próbował wedrzeć się na terytorium tego bogatego w zasoby naturalne państwa.
Według takiego właśnie scenariusza, przebiegały kolejny etap ćwiczeń polskiej armii pod kryptonimem Anakonda 12 w Wicku Morskim koło Ustki.
- To największe ćwiczenia sił zbrojnych w tym roku - mówi podpułkownik Artur Goławski rzecznik Sił Powietrznych. - Rozgrywane są na trzech poligonach, w Drawsku, Wicku i Orzyszu. Tu, w Wicku Morskim znajduje się prawie dwa tysiące żołnierzy i 500 jednostek sprzętu i pojazdów bojowych. Dziś rano trenujemy zwalczanie desantu morskiego.
Strzelano ze wszystkiego co wojsko miałko pod ręką. W ruch poszła artyleria czołgowa, armato - haubice i sprzężone armaty przeciwlotnicze. Zagrały karabiny maszynowe, odpalono też kilka zestawów rakietowych Grom. Tarcze imitujące łodzie desantowe i żołnierzy wroga, dotkliwie poszatkowały pociski. Agresor nie miał szans.
Dla większości żołnierzy zawodowców to kolejna już Anakonda. Jednak są i tacy, którzy do Wicka przyjechali po raz pierwszy.
- To moje pierwsze tak duże ćwiczenia. Można się tu poczuć prawie jak na wojnie. Wszystko jest bardo realistyczne - powiedziała nam porucznik Anna Has, młodszy inżynier ze stacji naprowadzania rakiet.
Anakonda potrwa do 27 września. Żołnierze Sił Powietrznych, Wojsk Lądowych, Marynarki Wojennej, Wojsk Specjalnych, Inspektoratu Wsparcia, Służby Zdrowia i Żandarmerii Wojskowej ćwiczą tak w ciągu dnia, jak i w nocy. Dowodzi nimi gen. broni Edward Gruszka, Dowódca Operacyjny SZ.
.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?