MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzy złote na kilometr, pięć par butów i mnóstwo chęci potrzebuje Grzegorz Stenka, aby pieszo dojść z Ustki do Portugalii

Kinga Siwiec
Kinga Siwiec
Facebook Grzegorza Stenki
Marzenia można gonić pieszo, rowerem albo autostopem. Ważne, żeby być w ciągłym ruchu i przeć do przodu. Taka dewiza przyświeca Grzegorzowi Stence z Bydlina, który w tym roku wyruszy pieszo z Ustki do Portugalii.

Nie jest to pierwsza długa wędrówka pana Grzegorza. W ubiegłym roku postanowił wyruszyć na pielgrzymkę Szlakiem św. Jakuba (wyruszył z Litwy). Wcześniej kilkukrotnie brał udział w pielgrzymkach do Częstochowy, przeszedł francuską część Szlaku św. Jakuba, jeździł po Europie autostopem. Zeszłoroczna wyprawa miała być tą ostatnią, ale Grzegorz Stenka wciąż czuje niedosyt, dlatego w tym roku ponownie ruszy na szlak.

Miesiące wędrówki

Cel – najpierw Medziugorie w Bośni i Hercegowinie, potem Watykan, następnie hiszpańskie Santiago de Compostela, a na koniec najbardziej wysunięty na zachód punkt lądowej części Europy. A jak się uda, to także Fatima. Dystans - 6400 tysięcy kilometrów. Czas – od 5 do 7 miesięcy. Planowana ilość zużytego w marszu obuwia – nawet 5 par. Koszt – 3 złote za kilometr trasy, nie licząc noclegów.

Grzegorz Stenka do wyprawy przygotowuje się od dawna. Tym razem stawia na dobry sprzęt, a przede wszystkim buty. W ubiegłym roku to ten element wyposażenia go zawiódł i to przez niego ostatnie 100 kilometrów pokonał autostopem, choć do samego Santiago de Compostela wszedł pieszo.

- Pomimo tego, że bardzo dużą część trasy pokonałem na rowerze, to nie ukończyłem wędrówki z powodu butów. Kupiłem je na wyprzedaży i to był błąd. Nie warto oszczędzać na takim sprzęcie, bo to podstawa pieszych wędrówek – mówi Grzegorz Stenka.

Wierny rower

Ze wspomnianym rowerem wiąże się kilka historii, które nasz piechur lubi wspominać.
- Ten rower wymieniłem za kurtkę. Zrobiłem to jeszcze w Bydlinie. Pamiętam, że pomyślałem wtedy „a, dojadę nim chociaż do Świnoujścia”. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy pokonałem nim 3 tysiące kilometrów! Do tego pobiłem nim rekord życiowy i przejechałem 170 km jednego dnia. A odcinek z Paryża do Bordeaux w zaledwie pięć dni.

Rower okazał się wiernym przyjacielem, a koniec przygody z nim bardziej spektakularny niż początek.
- To było we francuskich Pirenejach, na granicy z Hiszpanią. Podjechałem właśnie pod wielką górkę i zatrzymałem się na krótki odpoczynek. Któryś z przechodniów zwrócił mi uwagę, że jestem na złym szlaku, bo ten rowerowy biegnie nieco inaczej od pieszego. Podziękowałem i zawróciłem. Zjeżdżając z tej stromej góry pękła mi linka od hamulca. Musiałem ratować się kontrolowanym upadkiem do rowu – śmieje się pan Grzegorz.

Chodzi, bo lubi

Na trasie bywają lepsze i gorsze dni, ale pan Grzegorz nie wyobraża sobie życia w bezruchu i pomimo tego, że przed każdą wyprawą zapowiada, że ta będzie ostatnia, chętnie wraca na szlak. - Lubię to. Lubię spędzać czas aktywnie, lubię chodzić, jeździć na rowerze, być w ruchu. Nawet teraz, gdy pracuję, aby zarobić na wyprawę, popołudniami wychodzę „poćwiczyć” wędrówkę – mówi. Za każdym razem podkreśla też to, jak wspaniale jest spotykać się z ludzką życzliwością – a tej podczas jego pielgrzymek nie brakuje.

- Ludzie, których spotykam, są cudowni. Chętnie mi pomagają, kibicują. Po drodze często oferują mi nocleg, zapraszają do stołu albo po prostu zaczepiają, aby porozmawiać. Kiedyś jeden pan jechał 200 kilometrów tylko po to, żeby zobaczyć, jak mi się idzie – wspomina z uśmiechem Grzegorz Stenka. - Bardzo im wszystkim dziękuję. To dla tych emocji jestem gotów znów wyruszyć w trasę. Jestem też ogromnie wdzięczny sponsorom, którzy w zeszłym roku umożliwili mi pielgrzymkę – Sławomirowi Bachulowi z firmy ES RYB, Grzegorzowi Drapale z Unison Nieruchomości, Tomaszowi Stence, ogrodnikowi ze Słupska oraz Konradowi Kukierowi z Kalifornia Solarium i Suplementy.

Czas na szlak

Grzegorz Stenka na szlak chce wyruszyć 1 kwietnia. Szacuje, że pokonanie wyznaczonej trasy zajmie mu około 5-7 miesięcy. Na każdy kilometr potrzebuje około 3 złotych, a dziennie będzie ich pokonywać od 30 do 35. Do tego dochodzą noclegi. W tym roku piechur zabierze ze sobą namiot, aby koszty były mniejsze. Nie wyklucza, że po drodze będzie musiał gdzieś dorobić, stąd dwa miesiące marginesu.

W związku z tym, że podczas poprzednich wędrówek spotykał się z dużą życzliwością, w tym roku sam chciałby zrobić coś dobrego, dlatego swoją pielgrzymkę chce połączyć z celem charytatywnym, jednak wciąż jest w trakcie ustalania szczegółów – tego, dla kogo przeznaczy pieniądze oraz kwestii organizacji takiego przedsięwzięcia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza